Motorola One Zoom – test najmocniejszego smartfona kultowej "motki"

    Marka Motorola coraz prężniej działa na polskim rynku. Coraz częściej pojawiają się też na nim nowe konstrukcje z charakterystycznym logo w kształcie litery M. Najlepszym i najdroższym smartfonem w obecnej ofercie Motoroli jest model One Zoom – telefon z poczwórnym aparatem, ekranem OLED oraz świecącym logo, pełniącym rolę diody powiadomień.

    Motorola, to jedna z najstarszych i najbardziej utytułowanych firm na rynku telefonów komórkowych. Jej gwiazda przygasła niestety dość mocno po chwilowym przejęciu działu mobilnego przez Google’a (zapewne dla ogromnej liczby patentów), a następnie dalszemu odsprzedaniu go chińskiej firmie Lenovo. Ten rok sugeruje jednak, że Lenovo postanowiło wreszcie na poważnie zreanimować markę Motorola, co widać choćby po pojawieniu się nowej, interesującej serii smartfonów One. Prezentowany w recenzji, należący do niej model o nazwie One Zoom jest z kolei najmocniejszym i najdroższym obecnie smartfonem w polskiej ofercie marki Motorola, a więc w pewnym sensie jej flagowcem.

    Motorola One Zoom – atrakcyjne wykonanie i powrót ekranu OLED

    Może się to wydać kuriozalne, ale Motorola One Zoom jest smartfonem, na którego tył znacznie chętniej spoglądam niż na jego ekran. Dlaczego? Metalowa, matowa rama oraz tylny panel wykonany z satynowego szkła Gorilla Glass 3, które dodatkowo ma przecieraną powierzchnię przypominającą szczotkowane aluminium prezentują się naprawdę świetnie.

    Do tego dochodzi jeszcze charakterystyczny prostokąt, zawierający sekcję aparatu oraz podświetlane logo M (emsignia), które pełni dodatkowo rolę diody powiadomień i również subtelnie kusi do kładzenia smartfonu ekranem do dołu.

    Tymczasem, przedni panel smartfonu stylistycznie okazuje się być raczej mocno typowy. Co prawda, w One Zoom zastosowano wreszcie ekran OLED, a także nie ma on już tych gigantycznych, paskudnie wyglądających dziur w ekranie na przednią kamerę, znanych ze starszych Motoroli One Action oraz One Vision, ale nadal pozostały grube ramki, które szczególnie w wypadku ekranu OLED nie mają uzasadnionej racji bytu – to nie panel LCD wymagający dodatkowego miejsca na obowiązkowe podświetlenie.

    Ciekawostką jest natomiast typ szkła chroniącego ekran Motoroli One Zoom. Nie wykorzystano tu żadnej z wersji cenionego Corning Gorilla Glass, a taflę konkurencyjnego szkła o nazwie Panda King, której producentem jest chińska firma Tunghsu.

    Układ przycisków i gniazd na obudowie Motoroli One Zoom jest dość typowy, choć może nie do końca – na prawym boku ujrzymy klasycznie włącznik i regulację głośności, a na dole smartfonu gniazdo słuchawkowe oraz port USB typu i tu pojawia się wspomniana niespodzianka... na górze, oprócz szufladki kart SIM producent umieścił bowiem główny głośnik telefonu.

    One Zoom jest telefonem Dual SIM (2x Nano SIM), ale hybrydowe gniazdo dla drugiego modułu dostępowego GSM pozwala nam zamiennie zainstalować dodatkową kartę pamięci w formacie microSDXC.

    Z ciekawostek dotyczących smartfonu warto jeszcze nadmienić, że pomimo przynależności do serii Motorola One (obejmowała ona dotychczas tylko smartfony z systemem Android One), model One Zoom nie należy do programu Android One. Jest to więc tyleż zaskakujące, co mylące. Pozostawia też pod pewnym znakiem zapytania dynamikę oraz okres przyszłych aktualizacji oprogramowania smartfonu.

    Wybierając Motorolę otrzymamy zestaw obowiązkowych gestów Moto – dzięki nim, gestem wykonanym telefonem w powietrzu uruchomimy aparat, funkcję latarki, wykonamy zrzut ekranu dotykając ekranu trzema palcami lub przełączymy odtwarzane utwory muzyczne przyciskami głośności przy wyłączonym ekranie. Potrzebne? Przydatne? Sprawa indywidualna, ale... od przybytku głowa ponoć nie boli szczególnie, że wszystkie gesty Moto możemy wyłączyć.

    W zestawie z modelem One Zoom otrzymujemy: ładowarkę sieciową o wydajności 18 watów (smartfon obsługuje jednak według specyfikacji jedynie ładowanie o wydajności do 15 watów), przewód USB, wypychacz do szufladki kart, nieźle prezentujący się zestaw słuchawkowy oraz silikonowe, dobrze przylegające do obudowy etui.

    Motorola One Zoom – Snapdragon 675, czyli specyfikacja ze średniej półki

    Wspomniałem wcześniej, że Motorola One Zoom to najmocniejszy z dostępnych obecnie telefonów z charakterystyczną “emką” na pleckach. Niestety, w znanej ze skąpstwa konstrukcyjnej polityce Lenovo nic się nie zmieniło, a więc i tym razem za wydajność smartfonu odpowiada niezbyt wyszukany chipset – Qualcomm Snapdragon 675. Z drugiej jednak strony wciąż jest to całkiem solidna konstrukcja, szczególnie, jeżeli Motorolę One Zoom oceniamy w kategoriach typowego średniaka. We wnętrzu Snapdragona 675 pracują: ośmiordzeniowy procesor (2x Kryo 460 Gold 2 GHz, rdzeń klasy Cortex-A76 + 6x Kryo 460 Silver 1,7 GHz, rdzeń klasy Cortex-A55) oraz układ graficzny Adreno 612. W telefonie znajdziemy również: 4 GB pamięci operacyjnej, 128 GB pamięci dla danych, dwuzakresową kartę Wi-Fi, Bluetooth 5.0 oraz moduł NFC. Jak na średnią półkę niczego zatem nie brakuje.

    Próżno jednak szukać w specyfikacji Motoroli One Zoom tak "ekstrawagankich" zalet, jak wodoszczelna obudowa, ładowanie indukcyjne czy port podczerwieni.

    Podczas codziennej obsługi smartfonu nie będziemy narzekali na płynność jego pracy. Snapdragon 675 i 4 GB pamięci operacyjnej dają sobie dobrze radę z uruchamianiem aplikacji oraz obsługą multimediów. Nie jest to jednak chipset, który zapewniałby wysoką wydajność w grach lub wydawał się optymalnym wyborem na lata. Świadczą o tym dobitnie rezultaty popularnych androidowych benchmarków. Dla przykładu, wynik Motoroli One Zoom w AnTuTu Benchmark 7 to najwyżej połowa osiągów obecnych flagowców (Snapdragon 855) i mniej więcej 80 procent rezultatu uzyskiwanego przez aktualny, rasowy, średniopólkowy chipset Snapdragon 730, który znajdziemy na przykład w tańszym niż Motorola smartfonie Xiaomi Mi 9T. Jeszcze gorzej, gdy do takiego porównania wybierzemy wynik stawiającego silniej na grafikę trójwymiarową testu GFXBench (scena Car Chase). 7,1 klatki na sekundę to raczej słaby rezultat. Snapdragon 855 obecny w kosztującym tyle samo co Motorola Xiaomi Mi 9 osiąga w nim 38 klatek na sekundę, a wspomniany Snapdragon 730 – 13 klatek na sekundę.

    Na pochwałę zasługuje natomiast zastosowany w smartfonie akumulator o pojemności 4000 mAh. Motorola bez problemu wytrzyma dwa dni lżejszej smartfonowej pracy lub jeden, ale za to intensywny, multimedialny dzień. Na bardzo przyzwoitym poziomie oceniły wydajność baterii smartfonu testy PCMark (scena Work 2.0) oraz GFXBench (scena T-Rex). Oba wyniki plasują się wyraźnie powyżej typowej, androidowej średniej.

    Akumulatora Motoroli One Zoom nie naładujemy jednak indukcyjnie, a dołączona w zestawie ładowarka sieciowa ma typową dziś dla smartfonowej średniej półki wydajność 18-watów. Co ciekawe, w specyfikacji smartfonu widnieje informacja, że One Zoom obsługuje ładowanie Turbo Power o wydajności 15 watów, czyli nawet minimalnie wolniejsze niż teoretyczna wydajność ładowarki z kompletu.

    Na koniec tej części dodam jeszcze jedno zdanie, dotyczące odporności smartfonu na pojawianie się termicznego throttlingu. Testy w redakcyjnym laboratorium ukazały, iż spadek wydajności w czasie pracy pod obciążeniem jest w wypadku Motoroli One Zoom całkiem dobrze kontrolowany - nie sięga bowiem zwykle więcej niż 20 procent wydajności początkowej.

    Motorola One Zoom – Motorola ponownie z ekranem OLED

    Dawniej, obecność ekranu OLED w smartfonie Motorola nie była czymś szczególnym. Wystarczy wspomnieć modele Moto X, Moto X Style, czy pamiętającą rok 2018 serię Moto Z3. Tym bardziej cieszy fakt, że w smartfonie One Zoom, po dłuższej przerwie powrócił wyświetlacz złożony z organicznych diod. Jest to 6,4-calowy panel o rozdzielczości klasy Full HD+, z niewielkim notchem w kształcie kropelki i skrywającym się pod jego powierzchnią czytnikiem linii papilarnych. Wszystko to świetnie pasuje do obecnych, średniopółkowych trendów.

    Wyświetlacz prezentuje obraz o szerokich kątach widzenia, dobrym kontraście oraz intensywnych, ale też wyraźnie zbyt chłodnych barwach. Jest też dobrze czytelny na zewnątrz.

    Pomiary w redakcyjnym laboratorium informują, iż zakres prezentowanych barw zbliżony jest do wymogów kinowej przestrzeni barwnej DCI-P3 (w zakresie zieleni nawet nieco poza niego wykracza), ale temperatura bieli to zbyt zimne 8458 K (wzorcowo 6500 K). Owo nadmierne nasycenie błękitów sprawia, że wierność odwzorowywania barw jest jedynie dostateczna (średni błąd delta E2000 wynosi spore 6,00). Jasność ekranu w ustawieniu manualnym wynosi solidne 473 cd/m2, ale w ustawieniu automatycznej jasności luminancja bieli może zostać w razie potrzeby (silne oświetlenie zastane) chwilowo zwiększona do 592 cd/m2, a to jest już bardzo dobry rezultat dla ekranu OLED.

    Wykres zakresu wyświetlanych barw, ich wierności oraz temperatury barwowej dla domyślnego trybu Nasycone

    Smartfon nie oddaje do dyspozycji użytkownika regulacji temperatury barwowej bieli/tonacji kolorów. Dostępne są wyłącznie trzy predefiniowane tryby pracy ekranu - domyślny Nasycone, Wzmocnione oraz skalibrowany do wymagań węższej, internetowej przestrzeni barwowej sRGB Naturalne. Wszystkie je cechuje jednak ta sama, zbyt chłodna tonacja barw.

    Wykres zakresu wyświetlanych barw, ich wierności oraz temperatury barwowej dla trybu Naturalne

    Jeżeli jednak bardzo zapragniemy ocieplić tonację widzianych na ekranie barw, to z pomocą przyjdzie nam funkcja ochrony wzroku (Podświetlenie nocne), czyli minimalizująca ilość emitowanej przez panel składowej niebieskiej. Ustawiając suwak regulacji mocy efektu na mniej więcej 1/8 skali (jak na obrazie na dole w środku) ujrzymy na ekranie biel o temperaturze zbliżonej do wzorcowych 6500 K.

    W ustawieniach ekranu Motoroli One Zoom znajdziemy ponadto ustawienie zmieniające motyw interfejsu z jasnego (domyślny) na ciemny. W wypadku ekranu OLED, ciemny motyw pozwala zaoszczędzić nieco energii akumulatora, a więc teoretycznie jest to dość istotna funkcja. Zmiana kolorystyki w Motoroli może być uruchamiana ręcznie lub automatycznie, zgodnie z tonacją ustawionej tapety... szkoda tylko, że w trybie ciemnym zmienia się wyłącznie kolorystyka panelu powiadomień – menu oraz podstawowe aplikacje, jak choćby te służące do telefonowania czy wysyłania SMS-ów cały czas mają jasny interfejs (patrz dwa obrazy na górze od prawej). Jest to więc raczej imitacja trybu ciemnego niż jego realna implementacja.

    Motorola One Zoom – zoom w nazwie, cztery moduły foto, a tylko zakres tele 3x

    Dodatek Zoom w nazwie Motoroli wcale nie oznacza, że smartfon wyposażono w aparat z prawdziwym zoomem optycznym. Została on dodana... ponieważ jest to pierwszy smartfon z serii One, który ma fotograficzny moduł tele – w tym wypadku tele 3x. Również nieco mylące są cztery oczka głównego aparatu. Składa się on bowiem z trzech modułów wykonujących zdjęcia: szerokokątnego (16 megapikseli), standardowego (48 megapikseli), tele 3x (8 megapikseli) oraz z dodatkowego modułu do analizy głębi sceny. Na plus aparatu zaliczyć natomiast trzeba fakt, że aż dwa moduły - standardowy oraz tele mają optyczną stabilizację obrazu.

    Przednia cyfrówka jest natomiast klasycznym, pojedynczym modułem o rozdzielczości 25 megapikseli.

    Interfejs aparatu w pierwszym momencie może wydać się nieco skomplikowany, głównie z powodu sporej liczby prezentowanych piktogramów. Po chwili przyzwyczajenia się uznać go jednak należy za całkiem intuicyjny i wygodny, szczególnie jeżeli jesteśmy zwolennikami szybkiego, automatycznego wykonywania zdjęć i filmowania, czyli amatorami w mobilnej fotografii. Podczas fotografowania w trudniejszych warunkach oświetleniowych z pomocą przyjdzie nam automatyczny tryb HDR oraz mogą pojawić się delikatne sugestie "sztucznej inteligencji" aparatu dotyczące choćby rozważenia włączenia w słabym świetle zastanym trybu nocnego.

    Przechodząc do trybu ręcznego otrzymamy z kolei kontrolę nad: ustawieniem balansu bieli (co ciekawe, cały czas widzimy na ekranie wyliczoną aktualnie wartość temperatury bieli dla sceny), czasem naświetlania, czułością ISO, a także dostęp do ręcznej kontroli ustawienia ostrości.

    Jakość typowych zdjęć wykonanych smartfonem Motorola One Zoom w dobrym oświetleniu zastanym jest... oczywiście dobra, szczególnie tych przechwyconych najlepszym jakościowo modułem standardowym. Moduł szerokokątny ma natomiast tendencję do zauważalnego niedoświetlania sceny i słabszą jakość odwzorowywania detali. Widać również, że trudniejsze oświetleniowo kadry z modułu standardowego mogłyby zostać nieco mocniej "ożywione" za pomocą włączającego automatycznie trybu HDR – jest on poprawnie aktywowany, ale efekty jego pracy wydają się być nazbyt powściągliwe. W sumie, trudno się temu dziwić. Motorola nigdy nie była mistrzem mobilnej fotografii. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że jakość pracy aparatu modelu One Zoom ulegnie poprawie wraz z przyszłymi aktualizacjami jego oprogramowania. Bardzo przyzwoicie sprawdza się natomiast nowy moduł tele 3x, który tworzy obrazy ostre, o przyjemnej dla oka kolorystyce oraz poprawnie naświetlone.

    Żeby jednak nie bazować wyłącznie na przykładach pochodzących ze smartfonu One Zoom, wykonałem dodatkowo kilka ujęć tej samej sceny aparatem tańszego o 700 złotych, starszego modelu Motorola One Vision. Oba mają moduły standardowe o rozdzielczości 48 megapikseli.

    W takim porównaniu ponownie potwierdza się wniosek, że nowa Motorola One Zoom ma tendencję do lekkiego niedoświetlania sceny, zbyt powściągliwej pracy automatycznego trybu HDR oraz reprodukcji bardziej neutralnych, mniej nasyconych kolorów. W praktyce oznacza to jednak, że duża liczba osób uzna zapewne za lepsze, bardziej atrakcyjne dla oka i mniej zachowawczo naświetlone kadry pochodzące z dużo tańszej Motoroli One Vision. Programiści Lenovo na poważnie powinni więc przyjrzeć się tematowi obróbki danych płynących z matryc aparatu smartfonu One Zoom i choć odrobinę uatrakcyjnić robione za jego pomocą zdjęcia.

    Jedną z mocniej akcentowanych przez producenta funkcji aparatu Motoroli One Zoom jest tryb wykonywania zdjęć nocnych. Trzeba przyznać, że w praktyce sprawdza się on bardzo przyzwoicie, o czym świadczą poniższe przykładowe kadry. Warto natomiast pamiętać, że w trybie nocnym nie skorzystamy z modułu szerokokątnego. Wszystko wskazuje również na to, że pracując w nim, Motorola One Zoom korzysta wyłącznie z najlepszego modułu standardowego, a dostępny w trybie nocnym zoom nie pochodzi z modułu tele 3x lecz jest jedynie realizowany cyfrowo.

    Przykładowe zdjęcia wykonane Motorolą One Zoom w trybie nocnym oraz dla porównania kadry przechwycone w tych samych warunkach znacznie tańszym, również mającym nocny tryb fotografowania smartfonem Xiaomi Redmi Note 8 Pro .

    Pozornie, testowe kadry nocne z obu smartfonów mogą wydawać się zbliżone jakościowo (na potrzeby Instagrama czy Facebooka nie ma wręcz sensu dopłacać kilkuset złotych do Motoroli). Bliższa analiza zdjęć ukazuje jednak lepszą jakość detali, bardziej efektywne wydobycie szczegółów w ciemnych obszarach kadru oraz mniejszy poziom szumu widoczny na zdjęciach pochodzących za aparatu modelu One Zoom. Z drugiej strony patrząc, wciąż jest to jakość nieco odstająca od rynkowych mistrzów fotografii nocnej, ale różnicę tę skutecznie usprawiedliwia niższa półka cenowa Motoroli.

    Kolejnym plusem aparatu Motoroli One Zoom ma być efektywna stabilizacja obrazu, która dostępna jest w trakcie filmowania.

    Sprawdziłem ją w tradycyjnym, wakacyjnym zastosowaniu, czyli filmując podczas marszu. Porównując jakość dwóch poniższych przykładów wideo muszę przyznać, że korzystając z aparatu Motoroli One Zoom w roli kamery zdecydowanie warto uzyć funkcji stabilizacji - różnicę na plus widać od razu.

    Na deser proponuję jeszcze ocenę możliwości smartfonu w zakresie robienia, tak popularnych ostatnio filmów ukazujących ruch w zwolnionym tempie. Motorola One Zoom może je zapisywać w rozdzielczości HD z płynnością 240 klatek na sekundę, czyli ukazywać ruch spowolniony 8x. Nie są to niestety dziś ani wybitne, ani nawet wyróżniające się na smartfonowym rynku możliwości.

    Motorola One Zoom – minijack i... głośnik na górze obudowy

    Nietypowym rozwiązaniem konstrukcyjnym jest ulokowanie głośnika na górze obudowy telefonu. Na szczęście pracuje on efektywnie i o dziwo, z dobrze kontrolowaną agresywnością.

    Na dole obudowy pozostało natomiast gniazdo słuchawkowe minijack 3,5 milimetra. Jakość pojawiającego się na nim dźwięku jest bardzo poprawna, podobnie jak brzmienie dołączanych w zestawie słuchawek. Te ostatnie grają może nieco zbyt ciemno, ale wciąż zasługują na szkolną czwórkę. Jeżeli lubimy takie lekko ocieplone brzmienie, to śmiało możemy wykorzystywać słuchawki z zestawu, ale poszukując możliwie dobrego dźwięku warto jednak nieco poeksperymentować z innymi, lepszej klasy słuchawkami.

    Zastanawiające jest natomiast, dlaczego w przyzwoitych jakościowo słuchawkach Motorola postanowiła zaoszczędzić na ich przewodowym pilocie i pozbawić go przycisków regulacji głośności. Jeżeli bowiem zdecydujemy się na aktywowanie gestu Moto pozwalającego przełączać utwory przy wygaszonym ekranie za pomocą przycisków głośności, to przy braku sterowania w pilocie, głośność dźwięku w słuchawkach zmienimy dopiero po odblokowaniu telefonu.

    Motorola One Zoom – podsumowanie, czyli jest jeszcze rynkowa szansa dla Motoroli

    One Zoom jest zdecydowanie najlepiej wykonanym, najładniejszym i najciekawszym smartfonem marki Motorola, jaki pojawił się w jej ofercie w tym roku. Rewelacyjna stylistyka i faktura tylnego panelu, ciekawie prezentująca się sekcja głównego aparatu z diodą powiadomień w kształcie emsigni, dobra do codziennych multimedialnych zastosowań wydajność, może obecnie jeszcze nie rewelacyjny, ale dający nadzieje na przyszłość (po aktualizacjach) aparat główny i ekran OLED zgodny z wymogami kinowej przestrzeni kolorów DCI-P3 to niezaprzeczalne zalety tego urządzenia.

    Jak zwykle, największym wrogiem nowego smartfonu marki Motorola jest... jego startowa cena. One Zoom kosztuje bowiem aż 1799 złotych. Wiele osób powie zapewne, że jak na średniaka z kompletnym aparatem i ekranem OLED nie jest to wcale cena zaporowa. Z pewnością tak, szczególnie w porównaniu z większością obecnych flagowców kosztujących po 4-5 tysięcy złotych. Trudno jednak zapomnieć, że za te same pieniądze kupimy flagowy Xiaomi Mi 9 z większą ilością pamięci, również z ekranem OLED, lepszym aparatem i chipsetem Snapdragon 855, który wydajnościowo bez namysłu połyka zastosowany w One Zoom chipset Snapdragon 675.

    Takich przykładów godnych uwagi, rynkowych konkurentów Motoroli znajdzie się jeszcze przynajmniej kilka - Xiaomi Mi 9T Pro, Honor 20, Honor View20, a przy dobrej ofercie cenowej nawet LG G8s - co sugeruje, że smartfon One Zoom nie będzie miał zbyt łatwego rynkowego startu chyba… że szybko nieco stanieje (powiedzmy do 1200-1300 złotych) lub pojawi się u operatorów GSM w atrakcyjnych cenowo planach abonamentowych.