Xiaomi Mi Note 10 - test telefonu z pięcioma modułami foto, które mają rządzić smartfonowym rynkiem

    Mi Note 10 to najdroższy smartfon w obecnej, polskiej ofercie firmy Xiaomi. Jego rynkowym zadaniem nie ma być jednak tym razem tradycyjne dla serii Mi zdominowanie konkurentów najlepszą wydajnością w rewelacyjnej cenie. Xiaomi przeznaczyło Mi Note 10 do pełnienia roli eleganckiego smartfonu, który... przyćmi rywali jakością zastosowanego aparatu. Zobaczmy, czy ów chytry plan ma realne szanse na powodzenie?

    Xiaomi Mi Note 10 - unde venis et quo tendis?

    Europejski Mi Note 10 jest niczym innym niż znanym na chińskim rynku modelem Mi CC9 Pro. Ten ostatni występuje jednak w trzech odmianach – 6 GB / 128 GB, 8 GB / 128 GB oraz 8 GB / 256 GB. W Polsce pojawią się jedynie dwie z nich – pod nazwą Mi Note 10 ujrzymy edycję 6 GB / 128 GB, a pod nazwą Mi Note 10 Pro edycję 8 GB / 256 GB. Ta druga nie jest jednak jeszcze oficjalnie dostępna w rodzimym sklepie Xiaomi, ale zapewne niebawem również się w nim pojawi. Poza pojemnością pamięci, obie wersje odróżnia jeszcze jedna rzecz - inny obiektyw standardowego modułu foto, który w swej konstrukcji ma o jedną soczewkę więcej. Tańszy Mi Note 10 ma optykę składającą się z siedmiu elementów, a Mi Note 10 Pro z ośmiu... i to już wszystko. Tymczasem, cena Mi Note 10 Pro ma być wyższa o dość konkretne 300 złotych. Czy jest tego wart? Nie jestem przekonany, ale... nie wykluczam też, że model Pro ujmie mnie czymś nieoczekiwanym w trakcie testu.

    Xiaomi Mi Note 10 – elegancki, nowocześnie wyglądający i… trochę podobny do Huawei P30 Pro

    Dotychczas, w ofercie Xiaomi moje estetyczne serce niezmiennie należało do nieco już sędziwego modelu Mi 9. Nie był on co prawda nigdy stylistycznym liderem rynku, ale jego solidna, smukła obudowa świetnie leży w dłoni i skutecznie broni się wzorniczo do dziś. Pojawienie się Mi Note 10 ma jednak spore szanse zmienić ten stan rzeczy – aluminiowa, polerowana rama ze spłaszczoną górą i dołem obudowy, zagięty na bokach, a więc wyszczuplający optycznie sylwetkę smartfonu ekran OLED z niewielkim notchem i wygodnie wyprofilowany do dłoni tylny, szklany panel (Gorilla Glass 5) robią bowiem bardzo dobre pierwsze wrażenie.

    Sytuację poprawia dodatkowo fakt, że w konstrukcji Mi Note 10 doszukałem się zaledwie kilku drobnych minusów. Zaliczyłbym do nich, przede wszystkim mocno wystającą i ostrą na krawędziach sekcję głównego aparatu oraz dość niefortunnie (zbyt nisko) ulokowane moduły szerokokątny i makro, których pole widzenia będą sobie przysłaniać palcem osoby trzymające zwykle smartfon w lewym ręku. Obudowa Mi Note 10 nie jest też wciąż wodoszczelna. Z tych bardziej subiektywnych słabostek dodałbym jeszcze… nieodparte wrażenie stylistycznego podobieństwa Mi Note 10 do Huawei P30 Pro.

    Na dole obudowy, poza obowiązkowym dziś portem USB typu C (USB 2.0) oraz jedynym głośnikiem telefonu, wciąż ujrzymy klasyczne gniazdo słuchawkowe minijack 3,5 milimetra.

    Wszystkie elementy sterujące pracą urządzenia znajdują się na prawym boku obudowy. W górnej jego części ujrzymy włącznik oraz regulację głośności, a na dole szufladkę kart SIM, która mieści 2 moduły dostępowe Nano SIM. Podobnie, jak w Mi 9, również w Mi Note 10 nie zainstalujemy dodatkowej karty pamięci i to... może być dla niektórych delikatnym bodźcem do wyboru droższej edycji Pro.

    Napiętnowana już przed chwilą, wystająca wyraźnie ponad tylny panel sekcja głównego aparatu obejmuje: moduł standardowy (108 megapikseli), moduł tele 2x (12 megapikseli), moduł tele 5x (5 megapikseli) oraz umieszczone nieco poniżej nich 20-megapikselowy moduł szerokokątny oraz 2-megapikselowy moduł do zdjęć makro. Ten ostatni pojawia się coraz częściej w nowych smartfonach klasy średniej, ale szczerze mówiąc, traktuję go raczej jako rozwiązanie marketingowe (patrzcie, mamy aż tyle aparatów) niż realny zysk, szczególnie wówczas, gdy w module standardowym pracuje matryca o rozdzielczości aż 108 megapikseli.

    Xiaomi Mi Note 10 – specyfikacja techniczna, czyli gdzie jesteś Snapdragonie 855?

    Mi Note 10 - elegancki, solidnie prezentujący się i najdroższy telefon w obecnej ofercie Xiaomi jest tylko solidnym średniakiem z chipsetem Snapdragon 730G. Jak to możliwe, skoro kosztujące kilkaset złotych mniej modele Mi 9 i Mi 9T Pro mają już flagowy chipset Snapdragon 855 i miażdżą smartfonowy rynek w kategoriach specyfikacja/cena i wydajność/cena? Być może doczekaliśmy się momentu, w którym księgowi Xiaomi powiedzieli dość i postanowili wreszcie godniej zarabiać na sprzedaży swoich produktów. Możliwe też, że uznali, iż wpakowanie do średniaka aparatu 108 megapikseli, z pięcioma modułami foto jest całkowicie wystarczającym powodem. Szczerze mówiąc, poznanie prawdziwych pobudek konstruktorów Mi Note 10 nie ma już teraz i tak większego znaczenia, choć nie ukrywam, że ze Snapdragonem 855 Mi Note 10 byłby kolejnym po Mi 9 i Mi 9T Pro rynkowym hitem, do tego mocno psującym krew konkurentom, którzy do tej pory mogli trzymać się jeszcze wersji, że dotychczasowe smartfony Xiaomi wciąż nie były dostatecznie eleganckie, aby im realnie zagrażać. Teraz trudno będzie już umotywować podobne tłumaczenia.

    Pod względem sprzętowej konfiguracji tym razem nie ma więc rewelacji. Otrzymujemy solidny, ale tylko średniopółkowy Qualcomm Snapdragon 730G (2x Kryo 470 Gold 2,2 GHz, odpowiednik Cortex-A76 + 6x Kryo 470 Silver 1,8 GHz, odpowiednik Cortex-A55 + GPU Adreno 618) oraz standardowe dziś w tej klasie 6 GB pamięci operacyjnej. Taki duet dobrze sprawdza się w codziennej pracy, a nawet pozwoli nieco poszaleć w popularne, androidowe gry, ale nawet podczas fotografowania, szczególnie przy próbie skorzystania z rozdzielczości 108 megapikseli Mi Note 10 potrafi zamyślić się na dłuższy, wyraźnie już niekomfortowy dla użytkownika moment.

    Biorąc na warsztat sprzęt za 2499 złotych trudno nie odnieść go pod względem wydajności do kosztujących odpowiednio 500 i 750 złotych mniej modeli Mi 9T Pro oraz Mi 9. Porównanie takie wypada zaś dość niekorzystnie dla nowego Mi Note 10, również pod względem szybkości pracy wbudowanej pamięci dla danych.

    W Xiaomi Mi Note 10 znajdziemy za to bardzo pojemny akumulator 5260 mAh, po którym można spodziewać się wydajności przynajmniej na miarę ultramaratończyka. I tu pojawia się dość ciekawa sytuacja. Standardowo użytkowany Mi Note 10 bez problemu wytrzyma cały dzień intensywnej, multimedialnej pracy, a delikatniej traktowany dwa dni, co jest oczywiście wynikiem bardzo dobrym, jednak… osiągalnym także dla modeli z mniejszymi bateriami (4000 - 4500 mAh). W celu precyzyjniejszej oceny energetycznej przewagi Mi Note 10 nad jego starszymi braćmi wykonałem tradycyjnie również kilka syntetycznych testów akumulatora. Rezultaty przedstawia tabela poniżej.

    Nietrudno zauważyć, że wyniki modelu Mi Note 10 są oczywiście najlepsze w prezentowanej stawce, ale… nie aż tak bardzo, jak sugerowałaby to różnica w pojemności akumulatorów. Rzuca się również w oczy, że modele wyposażone w chipset Snapdragon 855 (Mi 9T Pro, Mi 9) nieco efektywniej wykorzystują energię zgromadzoną w baterii niż urządzenia z mniej wydajnym, a więc intuicyjnie wydawać by się mogło bardziej energooszczędnym Snapdragonem 730 (Mi Note 10, Mi 9T).

    W zestawie z telefonem otrzymujemy szybką ładowarkę sieciową o wydajności 30 watów (pełne ładowanie trwa około półtorej godziny). Xiaomi nie zdecydowało się jednak na zastosowanie w Mi Note 10 techniki indukcyjnego ładowania akumulatora.

    Xiaomi Mi Note 10 – zagięty na bokach ekran OLED robi świetne wrażenie

    Smartfon wyposażono w elegancko prezentujący się, 6,47 calowy ekran OLED o wąskich ramkach, niewielkim notchu oraz, co stylistycznie najważniejsze o zagiętych bokach. Ma on rozdzielczość klasy Full HD+ (1080 x 2340 pikseli) i prezentuje się naprawdę dobrze.

    Wyświetlacz Mi Note 10 jest komfortowo czytelny na zewnątrz, wyświetla intensywne, atrakcyjne kolory przy zachowaniu doskonałego kontrastu, jak to na panel OLED przystało. Jedyne zastrzeżenia można mieć do temperatury bieli/tonacji kolorów, która jest wyraźnie zbyt zimna.

    Podobnie, jak w innych smartfonach Xiaomi, również w Mi Note 10 mamy możliwość wyboru jednego z trzech trybów pracy ekranu – Automatyczne (domyślny), Nasycone i Standardowy.

    Poniższa tabela przedstawia podstawowe, teoretyczne parametry ekranu Mi Note 10 oraz te zmierzone podczas pracy w domyślnym trybie Automatyczne.

    Domyślny tryb Automatyczne zoptymalizowany został do wyświetlania kolorów z zakresu hollywoodzkiej przestrzeni barwowej DCI-P3. Lekkie przeciągnięcie zakresu zieleni oraz nieco zbyt zimna temperatura bieli (7851 K)/tonacja kolorów sprawiają jednak, że błąd odwzorowywania kolorów średnia delta E 2000 wynosi dość spore 4,12 (optymalnie poniżej 2). W trybie Automatyczne możemy jednak korygować temperaturę emitowanej bieli i w ustawieniu Ciepłe ma ona znacznie bardziej neutralne 6926 K (jeżeli zależy nam na wierniejszym i przyjemniejszym dla oka obrazie, to warto je aktywować), a w ustawieniu Zimne – 8739 K. To ostatnie zadowoli zatem wielbicieli „bielszej”, czyli wpadającej już lekko w błękit bieli. Maksymalna jasność obrazu wynosi w ustawieniu Automatyczne 424 cd/m2, ale jeżeli zaufamy automatycznej regulacji jasności, to w razie potrzeby (silne oświetlenie zewnętrzne) zostanie ona chwilowo podbita aż do 595 cd/m2, a to jest już wartość, która w wypadku ekranu OLED zapewnia dobrą czytelność nawet w silnie słoneczny dzień.

    Drugim trybem pracy ekranu Mi Note 10 jest ustawienie Nasycone. Wyświetlany zakres kolorów zostaje w nim jeszcze bardziej przeciągnięty w zakresie zieleni (będą bardziej intensywne), ale dostrzec również można na wykresie gamutu poniżej, że i pozostałe kolory podstawowe mają teraz nieznacznie większą saturację. Nie ma tu oczywiście jeszcze mowy o jakimś karykaturalnym przesyceniu.

    Ostatnim trybem pracy ekranu jest ustawienie Standardowy, w którym organoleptycznie obraz będzie wyglądał na zauważalnie bledszy niż w pozostałych trybach. Wynika to z ograniczenia przestrzeni wyświetlanych kolorów do internetowego standardu sRGB. Tryb ten można zatem polecić osobom preferującym wierną, może nieco mniej efektowną (wcześniejsze tryby świetnie sprawdzą się podczas oglądania filmów), ale i mniej meczącą wzrok reprodukcję obrazu. Temperatura wyświetlanej bieli wynosi teraz bardzo dobre i neutralne 6851 K, a błąd odwzorowywania kolorów średnia delta E 2000 spada do bardzo dobrej wartości 1,45.

    Reasumując, nowy Mi Note 10 ma solidny ekran OLED, który prezentuje naszym oczom atrakcyjne kolory, jest czytelny na zewnątrz, dobrze sprawdzi się podczas mobilnego oglądania filmów, a w ustawieniu Standardowy został naprawdę precyzyjnie fabrycznie skalibrowany.

    Xiaomi Mi Note 10 – 5 obiektywów głównego aparatu, dwie lampy doświetlające scenę i kropla jakościowego dziegciu

    Mi Note 10 jest pierwszym na naszym rynku smartfonem z modułem standardowym wyposażonym w nową, 108-megapikselową i bardzo dużą (1/1,33 cala) matrycę Samsung ISOCELL Bright HMX. Osobiście uważam, że ten ekstremalny wyścig na smartfonowe megapiksele nie jest optymalnym kierunkiem (zapewne lepszym rozwiązaniem byłaby w praktyce solidna, tej samej wielkości matryca 27 megapikseli z dużymi elementami światłoczułymi niż 108 megapikseli z małymi elementami, ale pracująca później w trybie łączenia czterech pikseli w jeden, czyli wracająca do tych samych 27 megapikseli), ale… lepszy rydz niż brak jakiegokolwiek rozwoju.

    Pozostałe cztery moduły aparatu Mi Note 10 to: 20-megapikselowy moduł szerokokątny, 12-megapikselowy moduł tele 2x, klasyczny, a więc nie peryskopowy, jak u konkurencji i co za tym idzie znacznie jaśniejszy moduł tele 5x o rozdzielczości 5 megapikseli (wykonuje z jakiegoś tajemniczego powodu zdjęcia interpolowane 8 megapikseli) oraz moduł makro o znikomej rozdzielczości 2 megapiksele.

    Interfejs użytkownika aparatu jest klasyczny dla smartfonów Xiaomi. Możemy wybierać pomiędzy standardowym trybem fotografowania z automatycznym efektem HDR i wspomaganiem że strony sztucznej inteligencji, trybem zdjęć o rozdzielczości 108 megapikseli, trybem portretowym z efektem bokeh, trybem nocnym czy wreszcie dającym szerokie możliwości manualnej kontroli, w tym także aktywowania wykonywania zdjęć w formacie surowym (RAW) trybie profesjonalnym.

    Oto kilka przykładowych scen przechwyconych wszystkimi modułami smartfonu Xiaomi Mi Note 10. Dla porównania, prezentuję również te same ujęcia sfotografowane znacznie tańszym, wyposażonym w 48-megapikselowy aparat główny Xiaomi Mi 9 oraz uchodzącym za smartfonowy wzorzec foto i mającym moduł tele 5x Huawei P30 Pro.

    Mi 9 nie ma jednak modułu tele 5x, a Huawei modułu tele 2x, a więc w tych dwóch miejscach każdej ze scen zabraknie jednego kadru.

    Prezentowane zdjęcia pozwalają łatwo dostrzec bardzo dobrą jakość obrazów pochodzących ze standardowego modułu 108 megapikseli, który jednak standardowo pracuje w trybie Quad Pixel, łącząc dane pochodzące z czterech pikseli matrycy w jeden piksel zdjęcia. Finalne kadry mają zatem nie 108, ale 27 megapikseli. Również zdjęcia pochodzące z modułu szerokokątnego zasługują na pochwałę – są dobrze naświetlone, mają atrakcyjną kolorystykę, choć w ich wypadku widać już słabszą ostrość na brzegach kadru oraz dość silne aberracje chromatyczne.

    Obecność 12 megapikselowego modułu tele 2x w wypadku aż 108 megapikselowego modułu standardowego wydaje się być raczej zbędna – podobnej, a może nawet lepszej jakości kadry można przecież uzyskać poprzez cyfrowy wycinek kadru z tak dokładnego modułu standardowego, ale… tworzone przez niego obrazy są dobrej jakości, więc nie ma co zbytnio narzekać.

    Największym rozczarowaniem w pierwszej sesji zdjęciowej okazał się natomiast moduł tele 5x. Testowy egzemplarz tworzył w naszej jesienno-szarej rzeczywistości zdjęcia zbyt miękkie i przesiąknięte szumem, które wyglądały raczej jak zoom cyfrowy z modułu standardowego niż zdjęcia wykonane tak jasnym przecież modułem tele (f/2.0). Sprawa jakości modułu tele 5x testowego egzemplarza wydała mi się zatem dość dziwna. Wszystko wskazywało na jego niezbyt poprawną, a może należałoby powiedzieć zbyt zachowawczą pracę. W podejrzeniu tym utwierdzała mnie także jakość zdjęć z maksymalnym zoomem cyfrowym 50x (patrz przykłady poniżej). Na polskiej premierze Mi Note10 słyszałem przecież, że dzięki 108 megapikselowemu modułowi głównemu, dodatkowemu modułowi z optycznym przybliżeniem 5x oraz inteligentnemu cyfrowemu zoomowi 50x będę mógł ujrzeć na zdjęciach rzeczy, których normalnie nie dostrzega oko. W czasie prezentacji, jakość obrazu porównywana jednak była do mających jedynie 12-megapikselowe aparaty i moduły z optycznym przybliżeniem 2x smartfonów firm Samsung i Apple. Na rynku dostępni są już zaś dwaj konkurenci z modułami tele 5x – Huawei P30 Pro oraz Oppo Reno 10x Zoom. Jednak oglądając efekty pracy Mi Note 10 w porównaniu z cenionym fotograficzne Huawei P30 Pro, aż mnie zmroziło. Różnica była bowiem kolosalna.

    Być może Xiaomi zbyt agresywnie ustawiło punkt odcięcia modułu tele 5x, który w słabszych warunkach oświetleniowych stosują oczywiście wszyscy producenci. W takiej sytuacji smartfon przestaje korzystać z ciemnego modułu tele 5x (ale tu mamy optykę o świetnej jasności f/2.0) i przechodzi na zoom cyfrowy z najlepszego jakościowo w całym zestawie modułu standardowego. Taką zmianę jakości obrazu widać dobrze w zdjęciu ciemnego tunelu z modułu tele 5x Huawei P30 Pro.

    Telefon trafił więc do producenta, otrzymał nowe oprogramowanie (niestety nie było ono jeszcze w czasie testu dostępne poprzez OTA) i sytuacja zoomu 5x oraz zoomu cyfrowego jakby się nieco poprawiła. Temat i smartfon pozostają zatem nadal w mojej uwadze. Jeszcze przez chwilę przyjrzę się bliżej działaniu modułu tele 5x Mi Note 10 oraz trybu zoomu cyfrowego 50x i ewentualne wnioski opublikuję w postaci aktualizacji do tej recenzji. Zainteresowanych zachęcam do śledzenia tematu. Poniżej, można natomiast zobaczyć pierwsze kadry pochodzące ze zaktualizowanego Mi Note 10 oraz oczywiście z porównywanego wcześniej Huawei P30 Pro. Flagowiec Huawei wciąż wygrywa, ale tym razem nie ma już takiej przepaści, jak poprzednio.

    108 megapikseli – raczej dla zaawansowanego użytkownika niż tryb do szerokiego stosowania

    Aparatem Mi Note 10 możemy fotografować również w pełnej rozdzielczości matrycy, czyli uzyskać 108-megapikslowe zdjęcia (12032 x 9024 piksele). Wydaje się to kuszące, ale… w tym trybie pracy aparatu nie działa technika automatycznego HDR oraz sztuczna inteligencja. Drastycznie rośnie też objętość plików z obrazem. Zależnie od zawartości kadru mają one od 20 do 30 MB. Tymczasem, realny zysk dla zwykłego użytkownika jest raczej niewielki – poprawione z udziałem algorytmów HDR i SI 27-megapikselowe zdjęcia będą dla niego wręcz bardziej atrakcyjne, a dodatkowej jakości szczegółów z pewnością nie wykorzystamy publikując zdjęcia w serwisach społecznościowych lub drukując je w roli odbitki do rodzinnego albumu.

    Dodatkowy moduł makro, czyli więcej marketingu niż pożytku

    Moduły makro o rozdzielczości 2 megapikseli w dzisiejszych czasach są tyleż zabawne za sprawą swojej nikłej rozdzielczości, co logicznie wydają się być zbędne. Przecież większość solidnych smartfonowych aparatów przestawia się automatycznie w tryb supermacro i robi zdjęcia swoimi standardowymi matrycami, których rozdzielczość jest znacznie większą niż 2 megapiksele. Doskonałym przykładem tej marketingowej fikcji jest para kadrów poniżej… zdjęcie zrobione obiektywem makro Mi Note 10 i zdjęcie w automatycznym trybie supermacro wykonane aparatem Huawei P30 Pro.

    Nie dość, że P30 Pro jest w stanie odwzorować większe zbliżenie obiektu, to jeszcze za sprawą większej rozdzielczości oddaje znacznie lepiej jego szczegóły. Już samą kolorystykę kadru pomijam. Oto wycinki powyższych zdjęć w skali 1:1. Huawei P30 nie jest może w temacie makro ideałem, ale różnica i tak jest ogromna.

    Tryb nocny – jest, zwykle działa nieźle, ale momentami jakby nieco gorzej

    Generalnie, tryb nocny w Mi Note 10 działa sprawnie. Na wykonanie zdjęcia czekamy wyraźnie krócej niż, na przykład w wypadku Huawei P30 Pro. Trudno mieć też poważniejsze zastrzeżenia do jakości samych zdjęć, choć… czasami, przy mocno kontrastowych scenach obecne oprogramowanie aparatu Mi Note 10 ma skłonność do wypalania jasnych obszarów kadru, co w trybie nocnym nie powinno mieć miejsca. Widać to wyraźnie w ostatniej scenie z prezentowanych. Dla porównania, oprócz zdjęć pochodzących z Mi Note 10 pokazuję także te same kadry przechwycone aparatami Xiaomi Mi 9 oraz Huawei P30 Pro

    Rozmycie tła – działa dobrze nawet w trudniejszych scenach

    Funkcja rozmycia tła za głównym obiektem, portretowaną postacią stała się standardowym wyposażeniem smartfonowych aparatów. W Mi Note 10 jej włączenie daje dobre i całkiem precyzyjne efekty, nawet w wypadku nieco mniej oczywistych scen. Oto przykłady dwóch takich ujęć.

    Filmy - maksymalnie w rozdzielczości 4K, ale tylko z płynnością 30 klatek na sekundę

    Aparatem Mi Note 10 zarejestrujemy również filmy. Tylnym w rozdzielczości 4K, przednim Full HD. W obu wypadkach z płynnością 30 klatek na sekundę. Wideo zapisywane w dobrych warunkach oświetleniowych nie stanowi wyzwania dla aparatów tej klasy smartfonu. Dlatego, od razu przejdziemy do prezentowania filmowych możliwości smartfonu przy jesiennym, popołudniowym oraz nocnym oświetleniu. Poniżej, przedstawiam przykłady filmów 4K/30 klatek na sekundę oraz Full HD/60 klatek na sekundę.

    Xiaomi Mi Note 10 – sekcja audio skromna, ale zasługująca na solidną, szkolną czwórkę

    W Mi Note 10 nie znajdziemy stereofonicznego zestawu głośników, ale ten pojedynczy, umieszczony na dole obudowy pracuje bardzo efektywnie i zdecydowanie zasługuje na pochwałę. Dobra, a więc wystarczająca dla zdecydowanej większości użytkowników jest też jakość dźwięku pojawiająca na wyjściu słuchawkowym smartfonu. Szkoda zatem tylko, że w komplecie z telefonem nie otrzymujemy żadnych słuchawek. Jedynie osoby decydujące się na zakup Mi Note 10 w czasie trwającej właśnie przedsprzedaży mogą liczyć na gratis w postaci bezprzewodowych słuchawek Xiaomi.

    Sekcja regulacji charakterystyki dźwięku obejmuje klasyczne dla Xiaomi ustawienia o nazwie Ulepszenia dźwięku Mi - optymalizacja do wybranego typu słuchawek oraz dostęp do 7-pasmowego korektora graficznego. W telefonie pojawiło się też ustawienie Dźwięk Hi-Fi (wyłączą funkcje Ulepszenia dźwięku Mi), które pracuje niczym restorator jakości dla skompresowanego stratnie dźwięku. Przy dobrej jakości pliku audio jego działanie jest więc bardzo subtelne.

    Xiaomi Mi Note 10 – solidny, ładniutki, ale jednak nieco zbyt drogi, jak na średniaka

    Nowy Mi Note 10 jest telefonem eleganckim, solidnie wykonanym, z bardzo dobrym ekranem, solidnym aparatem, wydajnym akumulatorem i niezłą sekcją audio, a więc w roli średniaka zdecydowanie godnym polecenia. Jedynym problemem jest cena smartfonu. 2500 złotych nie jest może zbytnim szaleństwem w obecnych realiach cenowych, ale trudno uczciwie polecać Mi Note 10 w sytuacji, gdy za 1749 złotych kupimy Xiaomi Mi 9 wyposażony w solidny aparat i chipset Snapdragon 855 lub za 1999 złotych Xiaomi Mi 9T Pro z jego ekranem AMOLED bez notcha, bajeranckim wysuwanym z obudowy, grającym i świecącym aparatem przednim oraz tym samym flagowym chipsetem. Reasumując, przy cenie 2000 złotych Mi Note 10 byłby kolejnym, celnie nokautującym rynek ciosem Xiaomi wymierzonym konkurencji. Za 2500 (tyle właśnie Xiaomi Mi Note 10 kosztuje w oficjalnej, polskiej dystrybucji, ale można go także kupić taniej, za około 1900 złotych w chińskich sklepach) chciałbym jednak, by w jego obudowie pracował Snapdragon 855. Ten wariant rozwiązania sprawy jest już niestety niemożliwy.